Jak minął mi 2020 rok? 2020 to rok zmian. Od tego postu rozpocznę na nowo moje blogowanie na stronie podróżniczej. Dawno mnie tu nie było, ale 2020 rok nie był aż tak podróżniczy, jak sobie planowałam. Był jednak mimo wszystko łaskawym rokiem.
2020 zaczął się całkiem fajnie. Już 2 stycznia spacerowałam rzymskimi uliczkami delektując się małymi sklepikami, restauracjami i przepyszną spaghetti alla carbonara. Zwiedzanie innych krajów w okresie świątecznym ma swój urok. Choinki na każdym kroku, dekoracje wystaw i kolorowe lampki okazują się cudownym dodatkiem do pięknych miast. Rzym i Watykan był w tych dniach naprawdę wyjątkowy, aczkolwiek kolejki do miejsc starożytnych były niemiłosierne. By wejść do samego Koloseum byliśmy zmuszeni poczekać 2 godziny. Pogoda tego dnia była wyjątkowo piękna i słoneczna, więc przynajmniej nie marzliśmy.
Lockdown
Mieszkając jeszcze w Barcelonie mogłam spacerować przez styczeń i luty po uliczkach, a nawet poznawać nowe miejsca, których wcześniej nie odkryłam. Może podświadomie wiedziałam, co będzie się działo w marcu. Korzystałam więc ile mogłam. Motocyklem jeździliśmy na pobliskie wzgórza i oglądaliśmy zachód słońca.
Z koleżankami widziałam się, żeby pocukrzyć sobie życie domowymi pączkami, zaś z końcem lutego skończyłam studia podyplomowe z marketingu w Polsce, więc udało mi się nawet di Polski pojechać kilka razy. Ostatni wolny od chaosu pandemicznego spędziłam z inspirującą Anią.
I przyszedł lockdown, a wraz z nim treningi online, winko wieczorami, wszystkie trylogie filmowe, klaskanie o 19 dla medyków, i praca zdalna. I na początku nawet podobała mi się ta chwila spokoju, nie wychodzenia, nie spieszenia się. Ale ta chwila minęła, kiedy po 5 tygodniach ogłoszono kolejne 2 tygodnie zamknięcia. To już mnie zamroziło i marzyłam tylko o tym by wyjść na świeże powietrze, dotknąć drzewa i zobaczyć, jak rozwijają się kwiaty. A jak tylko mogliśmy na nowo spacerować, to pojęłam jak moja kondycja spadła do minimum, co raczej nie zmotywowało mnie do dalszych ćwiczeń, a wręcz zgasiło mój zapał. Ale w tym czasie lockdownu wydarzyło się coś, czego kompletnie nie przewidywałam.
Zmiany w 2020
Stwierdziłam, że czas na zmiany i czas poszukać miejsca na ziemi, w którym będę miała większe możliwości rozwoju, a które nie będzie na razie aż tak bardzo oddalone od Polski. A przyszło to wraz ze zmianą pracy i tak oto padła decyzja o przeprowadzce z Barcelony do Berlina. To nie była łatwa sytuacja i zostawiać Barcelony nie chciałam. Rozsądek jednak wziął górę. Zanim jednak wyprowadziliśmy się, dużo innych pozytywnych rzeczy się wydarzyło. Już mogliśmy wychodzić z domów, spacerować, więc często bywałam nad morzem, lub na wzgórzach El Carmel. 2 tygodnie urlopu spędziłam spotykając się z koleżankami w Barcelonie i pomału mówiłam im “Do zobaczenia”. Odbyliśmy jeszcze wiele weekendowych wypadów poza miasto, i wreszcie wybrałam się do Walencji, o której już pisałam.
W lipcu na pożegnanie z Hiszpanią pojechaliśmy na tydzień do Empuriabrava. Ah.. nie sądziłam, że w tym zwariowanym roku będę miała szansę jeszcze na tygodniowy urlop w ciepełku. Pracując stamtąd nabrałam nowej energii i zachciałam na nowo podróżować i bywać w ciepłych krajach. Aż smutek mnie ogarnąć myśląc, że w sierpniu będę już w Berlinie. Ale Ale…
Berlin – moje nowe miasto
Berlin okazał się być zaskakująco ciepły i zielony. To uderzyło mnie najbardziej. Park przy parku. 60 jezior na około Berlina.
I można było podróżować po Niemczech. Nowi znajomi, nowe możliwości i bliżej Polski, w której zaczęłam bywać dużo częściej. A wycieczka szlakiem serialu “Dark” była świetnym przykładem dla mnie, że każde państwo ma tak wiele do zaoferowania, ile jesteśmy w stanie z tego wziąć.
Kolejny weekend nad morzem bałtyckim znów rozbudził moją wyobraźnię i zachciało mi się podróżować, tym razem już wszędzie, nie tylko w ciepłe kraje, choć listopad znów był pod znakiem Barcelony. Ah jak miło było wrócić w znane miejsca, spotkać się z ludźmi, którzy byli dla mnie rodziną, przez kilka lat. Ale ten wyjazd był okraszony również tygodniowym urlopem na Fuertaventurze, po którym stwierdziłam, że wrócę tu szybciej niż mi się wydaje. Na chwilę zapomniałam o pandemii i na chwilę wróciłam do normalności. Zatęskniłam za tą normalnością, a jeszcze bardziej za możliwością pracy zdalnej z każdego miejsca na ziemi i tu zrodził się pomysł na moją dalszą ścieżkę rozwoju. Idę na kurs coachingu. Chcę wspierać i motywować kobiety do podejmowania wyzwań.
Plan na 2021 – kolejny rok zmian
Żyć jak najzdrowiej, czyli ćwiczenia, odpowiednie jedzenie, więcej aktywności, i rozwój osobisty zmieniający moją ścieżkę kariery na Coaching. Być nadal niezależną i móc podróżować dalej. Ale są to tylko plany… 2020 rok nauczył mnie bycia przygotowaną na każdą zmianę, która może nadejść i odnajdywać w tych zmianach wyłącznie pozytywów! A jakie Ty masz plany na 2021?
Pingback: Fuerteventura w listopadzie - polecam! - Kreatywne Podróże