Tunezja…Pracując nad nowym blogiem, pijąc kawę w kubku od mojego przyjaciela, myśląc o Tunezji, doszłam do wniosku, że warto wspominać nie tylko piękne widoki, kultury, ale również poznanych ludzi, którzy jednak wpływają na nas: inspirują, motywują, uczą, i często pozostają przyjaciółmi.
Mając 14 lat, będąc po raz pierwszy za Morzem Śródziemnym, poznałam wspaniałą rodzinę z małej miejscowości, koło Częstochowy, których syn stał się moim przyjacielem. Nie muszę pisać, jak piękna jest Tunezja, bo wystarczy obejrzeć zdjęcia, by się domyśleć. Dwa tygodnie w obcej kulturze, wystarczyły, by zakochać się w poznawaniu nieznanych dotąd miejsc, religii i obyczajów. Jednakże ja, przywiozłam coś więcej z Afryki. Swoją drogą to brzmi dziwnie. Mówię Afryka i myślę o Kongo, Tanzanii, Kenii, wiedząc, że i na tym kontynencie leżą jeszcze Maroko, Tunezja, Egipt, czyli tak oblegane jeszcze niedawno turystycznie państwa, a tak różne od środkowych krain tego kontynentu.
Ludwik, z którym dorastałam wymieniając się listami, przynajmniej kilka razy w miesiącu (przypominam, że mam już “-dzieści” lat, a mając dużo mniej, miałam również o wiele mniej rzeczy, w tym brakowało komputera, o internecie można było pomarzyć, bo był bardzo drogi, zostawały więc listy i telefony), stał się moim motywatorem, czasami “emocjonalnym workiem treningowym”, bratem, a dziś obok bycia przyjacielem, jest również wspaniałym coachem. Jego wiedza z zakresów, które nie raz bywają mi potrzebne, ale do dziś pozostają nie zrozumiałe (czyt. wszystko co z IT związane), sprawiło iż jest obecnie moim ekspertem i ratuje mnie z niebywałych opresji, w które często sama się wplątuję 🙂 A wszystko dzięki Tunezji. Podróż, która miała być wczasami dwutygodniowymi, czyli koncentrować się na leżeniu na plaży, objadaniu się owocami, czytaniu książek, okazała się być startem do dalszej wyprawy życia, którą jest przyjaźń z Ludwikiem, jego całą rodziną (Janusz, Małgorzata, Helena) i obecnie żoną Anią.
Tunezja – początkiem przygód
Czy mogłam prosić o lepszą przygodę i podróż? Dziś wiem, że warto być otwartym na nowe znajomości, pozytywne doznania, które mogą prowadzić do wspaniałych przygód. Tunezja okazała się być wstępem do rozpoczęcia marzeń o dalekich podróżach. Nawet nie śniło mi się, by spędzić kilka miesięcy w Stanach Zjednoczonych, lub by poznać ludzi z całego świata mieszkając w Niemczech. Już nie mówię o Brazylii… Inne kultury, wiary, przekonania, otwierały moje spostrzeżenia na własny temat. A w tym wszystkim również uczestniczyły osoby poznane własnie w Tunezji.